Rozpoczęto prace "pielęgnacyjne" przy alei Dębowej. Usuwany jest tzw. "posusz" oraz obcinane ( ...  nie tylko martwe ) konary drzew, które są dzisiaj w stanie "agonalnym" . Żadne zabiegi tego typu nie będą ( ... bo nie mogą ) mieć najmniejszego wpływu na poprawienie ich kondycji zdrowotnej, natomiast intensywne cięcie resztek ulistnionych gałęzi, zdecydowanie przyspieszy obumieranie drzew.

 

P7175614.JPG

P7175615.JPG

 

Dęby czerwone weszły w końcową, terminalną fazę życia : pnie, zniszczone przez hubę, wyglądają na kompletnie zmurszałe, podobnie uszkodzone są korzenie drzew, które bezskutecznie próbowały jakoś przetrwać w podmokłym gruncie, przyduszone wysokim poziomem wód gruntowych ( aleja przecina dawny staw, a rowy wzdłuż alei, nie były czyszczone od dziesiątków lat ). Poniesione zostaną zupełnie zbędne koszty, ponieważ aleję i tak trzeba będzie całą wyciąć w ciągu najbliższych kilku lat, natomiast wykonany dodatkowo "zabieg" lawinowo przyspieszy proces jej obumierania.  Nadal nie widać żadnego, sensownego pomysłu na przebudowę alei, przy wykorzystaniu rodzimych gatunków drzew ( zamiast obcych ), skoro  amerykański dąb czerwony ( w naszych warunkach ) okazał się wyjątkowo podatny na choroby i kompletnie bezużyteczny, jako drzewo alejowe,  ( ... a mamy do dyspozycji sporo gatunków rodzimych, odpornych na choroby i długowiecznych, np.: lipy, jawory, czerwone buki, które w naszych warunkach, doskonale nadają się do zadrzewień alejowych ).

 

 

Prace mają charakter interwencyjny, wykonywane są doraźnie i nic nie wskazuje na to, że  zostały określone programowo, a w tej sytuacji,  ich jedynym i w pełni uzasadnionym celem, powinno być wyłącznie wycięcie obumarłych drzew oraz usunięcie suchych konarów, stwarzających zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Podpinanie pod ten zabieg, dodatkowo, jakichkolwiek cięć pielęgnacyjnych jest zdecydowanie pozbawione sensu, ponieważ w tym wieku i stanie zdrowotnym drzew jest to cel nieosiągalny. Każda dodatkowo obcięta, ulistniona gałązka, tylko przyspieszy proces obumierania drzewa, a leżały ich przecież, na poboczach alei, całe stosy. Ponadto, cięcia przeprowadzane są w okresie letnim, gdy drzewo funkcjonuje w stanie pewnej wegetatywnej równowagi ( ściśle skanalizowanych i ustabilizowanych procesach życiowych ), a więc każde gwałtowne cięcie, stwarza schorowanym dębom dodatkową sytuację szokową, która może im wyłącznie zaszkodzić, a nie jest w stanie w żaden inny sposób pomóc. Cięciami "wilczych pędów"  ( odrostów ) nie da się wywołać kontrreakcji wzmożonej "indukcji" ulistnienia ( w pełni lata ? ) i wzrostu ciśnienia osmotycznego oraz procesu transpiracji w wyższych partiach drzew, jeśli ich korona bywa skrajnie osłabiona, a właściwie ( w większości przypadków ), ostatecznie zamiera. Ciśnienia kapilarne, które w normalnych warunkach jest w stanie dostarczyć wodę na wysokość do ok. 135 m, funkcjonuje w bardzo ograniczonym zakresie, ponieważ przeważająca część zdrewniałej tkanki naczyniowej czerwonych dębów jest zmurszała.

 

 

Obcinanie drobnych, zdrowych, intensywnie ulistnionych gałęzi ( w dolnej partii korony ) nie znajduje żadnego uzasadnienia, tym bardziej, że w ostatnich latach już tylko one wybarwiały się najintensywniej  jesienią, zamieniając aleję w barwny "tunel" -  bezcenny efekt plastyczny, którego zostaliśmy pozbawieni jednym, zupełnie nieprzemyślanym cięciem.

 

 

Szkoda, że zamiast  sięgnąć po prawdziwe autorytety w tej branży oraz wysokiej klasy specjalistów, wybrano rozwiązanie najtańsze i najprostsze ( prymitywne ), którym zarówno temat, jak i samą aleję ostatecznie pogrzebano. Zasłanianie się niebotycznymi kosztami, jest zupełnie bezpodstawne, ponieważ projekty w tym zakresie mogliby wykonać studenci i pracownicy uczelni w ramach prac naukowych, natomiast na miejscu nie brakuje gospodarstw szkółkarskich oraz wykształconych fachowców, którzy byliby w stanie doskonale opracować tego rodzaju projekt szczegółowy oraz doprowadzić do jego solidnej realizacji.

 

 

Żadne z poważnych opracowań, dot. przebudowy alei Dębowej, nie zakłada wprowadzania punktowego młodszych drzew w miejsce obumarłych. Podobny zabieg mija się z oczywistym celem, którym jest wymóg estetyczny tej formy zagospodarowania przestrzeni. Młodsze drzewa ( zróżnicowane wiekowo ) będą w tej sytuacji  wytwarzać korony zniekształcone wskutek zakłóceń, wywołanych przez górujące otoczenie, które nigdy nie będzie w stanie zagwarantować równomiernego dostępu do światła ( poszukiwanie światła, to efekt naturalnego ruchu - heliotropizmu każdej rośliny ).

Przekonująca jest propozycja wycięcia całych, poszczególnych rzędów drzew ( w odstępach kilkuletnich ) oraz ich odnowienie sadzonkami w tym samym wieku, przy zachowaniu rezerwy materiału sadzeniowego ( np. na terenie dawnych pałacowych ogrodów ), do ew. uzupełnień.

Gdyby ordynarnie nie powyrzynano zdrowych odrostów gałęzi, u podstawy korony drzew, można byłoby przyjąć także wersję przejściową, traktując ugałęzione pnie z radykalnie zredukowaną koroną, zachowawczo, jako ślad historii i niezwykle istotne ( środowiskowo ) miejsce gniazdowania dziuplaków oraz bezcennych w każdym biotopie unikalnych owadów ( m.in. dyląża garbarza i kozioroga dębosza, które w tej okolicy spotykane są nadzwyczaj często ). Pnie drzew z niewielką koroną stwarzałyby wtedy znacznie mniejszy opór silnym wiatrom, co znacznie ograniczyłoby ilość wiatrołomów i wywrotów. Cenne, dziuplaste, zmurszałe pnie powinny pozostać na obrzeżach alei, a niektóre z nich, chociaż martwe, nawet w pozycji pionowej, po wzmocnieniu odpowiednim stelażem. Wygląd takiej alei oraz wywołane wrażenie estetyczne, można byłoby wtedy przyrównać do znanych pasaży Paryża, Brukseli, nawiązując nawet do idei ogrodów na zapleczu kasyna w Monte Carlo.

To, co stworzyli architekci hrabiego, wynikało ze szlachetnej i pięknej idei La Belle Epoque oraz dobrze przemyślanej i mądrej realizacji dzieła, które wprost z niej wyrosło. Natomiast, cóż  podobnie cennego  tworzą w dzisiejszej Mosznej lokalni urzędnicy ... ?  Właściwie, każdy powinien być w stanie sam i to bardzo wyczerpująco odpowiedzieć na podobne pytanie, lecz jeśli, mimo wszystko, ma trudności ze znalezieniem odpowiedzi, niech sobie spojrzy na martwe pnie po 100. letnich, wyrżniętych głogach w centrum wioski i ordynarną, handlarską budę naprzeciw kościoła, ulokowaną dokładnie w perspektywie widokowej na pałac ... . Wydaje się, że ta surrealna sceneria powinno każdemu opiniotwórcy, ostatecznie i zdecydowanie, pomóc w bardzo szybkim odnalezieniu pełnej odpowiedzi.