Pan Krzysztof Malec jest wśród  mieszkańców Mosznej doskonale znany, jako pasjonat wędkarstwa, grzybobrania oraz niezrównany, lokalny globtroter i  miłośnik przyrody. Rzeki, pola , lasy, samotne spacery,  jazda rowerem, to jego pasja od dziecka.

 

Wydawać by się mogło, że niewiele już pozostało osób o podobnie naturalnych oraz zupełnie poprawnie uformowanych zainteresowaniach, szczególnie pośród nowego, młodego pokolenia, które swą wiedzę i wyobrażenia o przyrodzie w znacznie większym stopniu opiera na wybiórczych informacjach telewizyjnych oraz internetowych, aniżeli na bezcennych i kompleksowych doświadczeniach z autopsji. Gdyby nie tylko pasje, ale również sukcesy p. Krzysztofa, trudno byłoby dzisiaj zachęcić młodzież do leśnych eskapd. Jego przykład okazuje się tutaj niezastąpiony, wywołując próby naśladownictwa, a nawet zdrową   i godną naśladowania rywalizację.
Kapitalny przykład mieliśmy okazję zaobserwować w minionym tygodniu. Gdy tylko w piątek, pan Krzysztof  Malec zaprezentował znalezionego przez siebie, pokaźnych rozmiarów borowika, już następnego dnia, młodszy o całe pokolenie, Przemek Pióra, rozłożył całą konkurencję na łopatki, prezentując własną zdobycz : borowika o obwodzie kapelusza, sięgajacym dokładnie  ... 64 cm.

 

Widać, że dopóki leśnego runa nie zetnie mróz, rywalizacja będzie trwać nadal i wszyscy są niezwykle ciekawi, kto ostatecznie trafi na najwyższe, leśne podium.

Warto byłoby w tym miejscu wspomnieć, co najmniej dwóch znanych mieszkańców Mosznej, których niezwykłą pasją był las, wędkarstwo, współpraca przy organizacji polowań, odłowach zajęcy, czy zasilaniu łowisk bażantem. A byli nimi : Marian Gorzym i Hubert Strzoda, których, niestety, już pośród nas nie ma, ale zawsze pozostaną w najlepszych wspomnieniach (  szczególnie, w pamięci miejscowych grzybiarzy ).