Moszna, jako hrabiowska posiadłość i równocześnie siedziba rodowa von Tiele-Winckler'ów, mogła i powinna pozostać w nienaruszonej formie do dzisiaj, jako żywe i bezcenne świadectwo minionej epoki. Tylko wysokiej klasy zabytek potrafi tak swobodnie przenosić przez wieki zawarty w sobie, pasjonujący i przebogaty zasób wiedzy w tak wielu dziedzinach, uzyskując przy tym, również dzisiaj, najwyższe notowania ( architektura, sztuka, zagospodarowanie przestrzenne, użytkowanie zasobów przyrody w formie rozwiniętego rolnictwa, ogrodnictwa i leśnictwa ).
Przyjeżdżając do Mosznej poszukujemy najczęściej tych wartości, które akurat, wg. naszych, osobistych kryteriów, są najcenniejsze i z reguły, właśnie tutaj, udaje nam się bardzo wiele z nich odnaleźć, wzbogacajac tym samym nie tylko własną wiedzę ( przyroda, historia, sztuka ), lecz przede wszystkim, osobowość, rozwijając w sobie jeszcze bardziej poczucia harmonii, równowagi i wyszukanej estetyki w otoczeniu niepospolitego piękna.
Malowniczy krajobraz, przebogate środowisko przyrody i mistrzowskie zespolenie rozległych i malowniczych elementów przestrzeni krajobrazu z architekturą pałacu, pałacowego przedpodwórza, parku, stawów, pastwiski śródpolnych zadrzewień, potwierdza niezbyt często spotykany przypadek, tak szeroko zarysowanych horyzontów wyobraźni twórców piękna tego dzieła.
Zwraca również uwagę rzadko spotykana sprawność techniczno - projektowa architektów oraz ich swobodny lot wyobraźni w otwrtej, pełnowymiarowej przestrzeni, wizja i bogactwo przesłania oraz rozmach przedsięwzięcia, wyjątkowa finezja, solidność wykonania i dbałość o szczegóły. Można tylko wyobrazić sobie złożoność strony organizacyjno - wykonawczej tego przedsięwziecia, dobór, sprowadzanie i zastosowanie wyszukanych materiałów oraz wybitny kuszt i niezwykłe wyczucie smaku twórców projektu oraz wysokiej klasy wykonawców z szerokiego wachlarza rzemiosła.
Posiadłość była z samego założenia, zespołem architektonicznym doskonale spiętym funkcjonalnie z odrębnym, wewnętrznym systemem komunikacyjnym, połączonym z siecią dróg lokalnych i przelotowych. Niestety, nie wszystkie elementy tej niezwykle misternej i wartościowej kompozycji przestrzennej, przetrwały do dzisiaj. Wiele z nich funkcjonuje obecnie z dala od pierwotnie przypisanej im funkcji i pozycji w rozległych założeniach mistrzowskiej i rozpisanej wizjonersko, na wiele instrumentów, "partytury" projektu.
Podobny rodzaj stylu historycznego w architekturze często określa się, jako malowniczą architekturę z przesłaniem - "mówiącą" ( l'architecture pittoresque, l'architecture parlante ), co w sposób szczególny znalazło swoje odbicie w przykładach budowy, lub przebudowy 19. wiecznych rezydencji
Cały zespół architektoniczny osadzony jest na osi założenia pałacowo - parkowego, która stanowi jego swoisty kręgosłup ideowy i estetyczny w postaci, liczacej niemalże dwukilometropwej osi symetrii - alei, biegnących od leśnej Bramy Wiązów, poprzez Bramę Gladiatorów, pałac, ogrody i park, po skrajną granicę zadrzewień w tle rodzinnej nekropolii.
Wpatrzeni w niebo, podobnie jak okoliczne świerki i daglezje, schodziomy powoli do poszczególnych poziomów pałacowej bryły, gdzie na każdym z nich odnajdziemy dokładnie wyrysowany temat z plastycznym odbiciem w okalającym pałac drzewostanie parkowym, a nawet dalej, w otaczającym rozległą posiadłość krajobrazie. Podobnie możemy rozpocząć wędrówkę od najniższego poziomu parkowego runa i wspinając się po kolejnych piętrach drzewostanu, odnaleźć się na szczytach świerków i daglezji, gdzie niemal w lustrzanym odbiciu, zestawimy je harmonijnie z kształtem pałacowych wież i detalami pałacowej elewacji.
Bardzo często bywa używane określenie "zamek", które jest zdecydowanie błędne ( obiekt nigdy nie pełnił żadnych funkcji obronnych ). Pałac w Mosznej należy zdecydowanie zaliczyć do okresu królowania "architektury malowniczej", którą historycznie można przypisać do wielowątkowego, końcowego okresu, ostatecznie skrystalizowanej secesji. Akurat w Mosznej, potrafiła się ona odnaleźć w swej przebogatej formie historycznej, harmonijnie zestawionej z otoczeniem przyrody.
Bogactwo siedliskowe pól i lasów w okolicy Mosznej wynika z charakteru gleb, powstałych w dolinach polodowcowych z margli i glin, osadowych, iłów oraz mułów organicznych, których żyzna aktywność wymaga stałej obecności wody. Dlatego na szczególną uwagę zasługuje istniejaca, gęsta sieć rowów melioracyjnych, zbiorników wodnych - rezerwuarów oraz urządzeń hydrotechnicznych, zorganizowana w szczególnie przemyślany system, gwarantujacy stały poziom wody w kanałach parkowych, ponieważ wahania poziomu wód gruntowych stanowią najpowazniejsze zagrożenie dla parkowego starodrzewia, różaneczników i azalii. Opowiednia wilgotność gleby zawsze stanowi gwarancję aktywności koloidów glebowych - masowo wysychające drzewa i krzewy, wokół pawilonu Alkatraz, są tego najbardziej jaskrawym dowodem.
Prezyzyjnie zaprojektowany i wykonany układ hydrotechniczny został groźnie i na stałe okaleczony budową potężnego blokowiska na stawie Hubertus. Skutki tego przedsięwzięcia nie mogą w przyszłości pozostać bez wpływu na stan zdrowotny parkowego drzewostanu, mikroklimatu, populacji ptaków, płazów, a nawet zwierzyny łownej ( wskutek stałych zmian, wynikających z dewastacji środowiska oraz poprzecinania, niezmiennych od tysiącleci szlaków migracji, szczególnie w okresie rozrodu ).
Wiele osób przjeżdża teraz do Mosznej już tylko po to, aby obejrzeć " piękną katastrofę ", zafudowaną hrabiemu przez lokalnych urzędników ( wspomniane blokowisko szpitalne w zabytkowym parku, wybudowane zostało wbrew elementarnej logice, na stawie przewidzianym do rekultywacji, po makabrycznej dewastacji drzewostanu parkowego oraz wycięciu ponad 700 drzew, w tym 200. letnich pomnikowych dębów ). Przede wszystkim z tego powodu, Moszna, staje się coraz częściej większą atrakcją dla ciekawskich i pospolitych gapiów, aniżeli prawdziwych miłośników przyrody, architektury i sztuki oraz odkrywców, zakodowanego w niej piękna.
Można przy tym odnieść wrażenie, że dzisiejszy obraz "zgliszczy spalonego teatru" w Mosznej, staje się dla wielu przyjezdnych znacznie większą atrakcją, aniżeli "żywy teatr" w czasie, gdy jeszcze wystawiał sztuki i tętnił prawdziwym, "scenicznym życiem".
Nietrudno zauważyć, że taką właśnie formę atrakcyjności zaczyna obecnie przybierać posiadłość von Tiele-Wincklerów, stając się tematem taniej, chociaż niepospolitej sensacji.Tym właśnie sposobem niezwykłe i autentycznie cenne dzieło przyrody i sztuki zmieniło się z dnia na dzień w obraz - bohomaz, wysmarowany koślawą ręką jakiegoś bliżej nieokreślonego i nieprzewidywalnego w odruchach artysty z gatunku "Jasia Fasoli" ( oderwanego nagle od swych sennych, schizofrenicznych urojeń, spoza urzędniczego biurka ). Trudno jednak pojąć i zrozumieć, dlaczego, swą dowcipną inaczej nadaktywność, unieśmiertelnił akurat w Mosznej, przewrotnie, nie dając przy tym nikomu najmniejszych powodów do śmiechu.