Sporo ostatnio mówi się o dużych częściach lasu zaplanowanych przez Lasy Państwowe do wyrębu. Leśnicy tłumaczą, że muszą wycinać, bo taki jest 10-letni plan urządzania lasu. W przypadku lasów należących do Skarbu Państwa organem nadzorującym jest minister klimatu i środowiska i to on zatwierdza plany. Dla lasów prywatnych plan urządzania lasu zatwierdza starosta w porozumieniu z nadleśniczym.
Zgodnie z art. 50 ust. 1 ustawy o lasach, Lasy Państwowe prowadzą działalność na zasadzie samodzielności finansowej i pokrywają koszty działalności z własnych przychodów. Jest to o tyle dobre, że budżet państwa nie dokłada do gospodarki leśnej. Niepokojące jest to, że jak leśnicy zechcą zarabiać więcej, to postarają się, aby móc wycinać i sprzedawać więcej drewna. Usprawiedliwiają się planami urządzania lasu, ale warto przyjrzeć się, jakie jest główne założenie tych planów – nie można wyciąć więcej, niż urośnie. Czy tak jest?
Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej na zlecenie Lasów Państwowych wykonuje wielkoobszarową inwentaryzacja stanu lasów. Celem tej inwentaryzacji jest ocena stanu lasów i kierunku zmian tego stanu w skali wielkoobszarowej. Inwentaryzacja ta ma za zadanie dostarczanie wiarygodnych informacji o lesie dotyczących w szczególności danych z zakresu struktury gatunkowej, wiekowej, stanu zdrowotnego oraz występowania szkód w lasach. Zgodnie z tym statystycznym badaniem, przyrost lasu wynosi 9m3/ha. Są to dane bardzo przydatne dla funkcji przyrodniczych lasu, ale moim zdaniem nie mogą być wykorzystywane dla funkcji gospodarczych.
Do swoich obliczeń posłużę się informacjami dostępnymi w raporcie o stanie lasów w Polsce w 2019 opublikowanym w czerwcu 2020 przez dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Skupię się na lasach należących do Skarbu Państwa, których powierzchnia zajmuje 7118 tys. ha. Najpierw obliczę zsumowaną grubiznę drzew pod wyręb na obszarze 1 ha lasu. Najłatwiej będzie użyć danych z wyrębu do zera. Zgodnie z raportem powierzchnia rębni zupełnych wyniosła w 2019 roku 32,1 tys. ha, pozyskane zaś z nich drewno miało miąższość 7772 tys. m3 grubizny. Oznacza to, że grubizna drzew z obszarów przeznaczonych do wycinki wyniosła 242,1 m3 na 1 ha (7772/32,1). Ta informacja pozwoli nam obliczyć, ile rocznie musiały drzewa przybierać grubizny w ciągu swojego wzrostu, żeby można było je wyciąć. Zakładając, że trwało to 90 lat, przyrost wynosił 2,69 m3/ha na rok (242,1/90).
Jest to mniej niż 1/3 tego, co zakładają Lasy Państwowe. Rozumiem, że w międzyczasie były prowadzone jakieś prace, ale nie wycięto przecież ponad 2/3 lasu w celach ochronnych. Zakładam, że mimo zanieczyszczenia powietrza drzewa nadal przyrastają w tym tempie, zatem w ciągu roku wszystkie drzewa z powierzchni lasów należących do Skarbu Państwa przyrosły o 19 147 tys. m3 grubizny(7118X2,69). Jeżeli Lasy Państwowe pozyskały, a więc wycięły w 2019 roku 38 892 tys. m3 drzew, to okazuje się, że jest to ponad 2 razy więcej niż w tym czasie urosło (38892/19147).
Polany po rębniach zupełnych zalesiamy młodymi drzewami, ale należy pamiętać że wraz z wyciętymi drzewami pozbywamy się wielu gatunków zwierząt. Naukowcy zajmujący się przyrodą potwierdzą, że nowy las to nie to samo co ten stuletni. Jeżeli wytniemy dużo więcej, niż urośnie, to za kilkadziesiąt lat zostaną tylko młode drzewa bez wielu gatunków roślin i zwierząt mieszkających w lesie od setek lat. Ponieważ nie chcemy do tego dopuścić, trzeba jak najszybciej powierzyć nadzór nad nadleśnictwami Wojewódzkim Inspektoratom Ochrony Środowiska zasilone personelem ze zlikwidowanych Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych. Nad Funduszem Leśnym kontrolę powinno mieć Ministerstwo odpowiedzialne za środowisko zasilone specjalistami ze zlikwidowanej Generalnej Dyrekcji LP. Nadleśnictwa powinny być samodzielnymi jednostkami należącymi do Skarbu Państwa a zarobki pracowników nie mogą być uzależnione od zysków czyli ilości wyciętych drzew.
Naukowcy, którym zależy na przyrodzie i wiedzą jak ją chronić, mogliby wtedy w przynajmniej niektórych nadleśnictwach dojść do głosu. Bierna ochrona lasu polegająca na kompletnym braku ingerencji ze strony człowieka nie pomaga ochronie bioróżnorodności gatunków. Nieraz, żeby dany gatunek na pewnym terenie nie wyginął, należy wyciąć część innych, aby pozwoliły mu się rozwijać. A może żeby sfinansować przyrodnicze i społeczne funkcje lasu, wystarczy robić częściową wycinkę przerzedzając las zamiast wyrębu zupełnego? Myślę, że jakby wysokość pensji leśników nie zależała od ilości sprzedanego drewna, to mieliby więcej czasu na dbanie o las.
Adam Zieliński