Zimą 1944/45 roku linia frontu na Odrze nie była ustabilizowana. W pierwszym uderzeniu wojska radzieckie ją przekroczyły, lecz niestety kontratak niemiecki okazał się wyjątkowo skuteczny i tereny zachodnie nad Odrą powtórnie znalazły się w rękach niemieckich.Były liczne zniszczenia i ofiary ...

         Pałac w Mosznej cudem ocalał, gdyż żołnierze radzieccy wzniecili pożal, lecz miejscowa ludność zdążyła się skrzyknąć i ogień został ugaszony w zarodku ( informacja p. Chrobaka - nauczyciela). Mniej szczęścia miał pałac w Dobrej, który w czasie walk spłonął doszczętnie ( obecnie rekonstruowany przez p. Jopka z Gliwic). 

        Po walkach w okolicy Mosznej naliczono w przydrożnych rowach kilkanaście ciał  żołnierzy niemieckich. Mieszkańcy zwieźli je najpierw na plac folwarku a następnie zostały zakopane na terenie obecnej stacji benzynowej. Nieco później ciała ekshumowano i pochowano na cmentarzu parafialnym w łączniku.  

       Jak twierdzi p. Czajka z Mosznej, brał osobiście udział w pochówku żołnierza w lesie naprzeciw bramy gladiatorów i grób ten  istnieje do dzisiaj ( ok. 200 m drogą aż do bramy wiązów i za rowem 20m w lewo, zarośniętą ścieżynką). Wg. relacji tego świadka mógł to być nawet rok 1946. Na ciało natrafiono podczas przeczesywania lasu na polecenie lokalnego bliżej nieokreślonego powojennego "administratora". Żołnierz posiadał identyfikator oraz "pierścień" , (obrączkę ?) które z czasem zostały przekazane rodzinie. Należał do formacji Wermachtu i był prawdopodobnie żandarmem. Przez wiele lat po wojnie grób był odwiedzany przez kogoś z rodziny i pielęgnowany. Na dzisiaj grobem opiekują się mieszkańcy Mosznej.

 

 Żołnierz nazywał się :  KARL  OPMANN   ( aus Katcher ) . Pochodził z Kietrza, był żonaty i miał 2. lub 3. dzieci.

Zdjęcie z  dnia  27.10.2010r.







Na marginesie :

        W trakcie wycofywania się wojsk niemieckich, pan Piotr Biernacki, pracujące w chrzelickich lasach jako jeniec wojenny kampanii wrześniowe,j,  opowiedział o dwóch epizodach :

      - braku koordynacji w działaniu wojsk sowieckich, gdy tzw. "kukuruźnik" wylądował  w polu, przy wjeździe od strony  Opola do Chrzelic i został ostrzelany przez miejscową obronę cywilną, oraz ...

     - obecności wojska polskiego wśród wycofujących się wojsk niemieckich ( uzbrojonego oddziału  zaopatrzenia , kawalerii (?) Narodowych Sił Zbrojnych - szok kompletny, ale uzasadnienie ich obecności wśród wojska niemieckiego  brzmiało : wspólnie bijemy sowietów.


Portal Onet.pl Wiadomości - 05.02.2008r. potwierdza wspomniany wyżej fakt :

      "Most na Odrze w Krapkowicach osłaniała Brygada Świętokrzyska NSZ, która pod opieką SS uciekała z Polski, potem przez Czechy, do Niemiec"   ( - amaz 19:07 )


WIKIPEDIA - NSZ Brygada Świetokrzyska :

       17 stycznia Brygada przybyła do Babienicy. Następnego dnia osiągnęła przedmieścia Lublińca, gdzie próbował zastąpić jej drogę niewielki oddział niemiecki, ale w obliczu jej przewagi odszedł. Wyminięto miasto i wieczorem dotarto do miejscowości SolarniaDziewicza Góra, a następnego dnia do miejscowości Otmęt, gdzie żołnierze Brygady odpoczęli w opuszczonych barakach jenieckich. W nocy, wobec zbliżania się wojsk sowieckich, wyruszono w kierunku Odry. Po pertraktacjach z Niemcami Brygada przeszła przez most na rzece na końcu po oddziałach niemieckich i ludności cywilnej. Zatrzymano się na krótki postój w rejonie Kammerfeld. W celu oderwania się od Armii Czerwonej w dniach 20-27 stycznia forsownym marszem pokonano ok. 100 km, przechodząc przez miejscowości: Kuźnica Ligocka, Gaworowice, Bobolice. W Bobolicach do Brygady dołączył oddział Akcji Specjalnej z Okręgu V Kieleckiego w sile ok. 100 ludzi pod dowództwem kpt. Telesfora Piechockiego ps. "Gustaw". Oficerem do zadań specjalnych Brygady był wówczas nadal Hubert Jura ps. "Tom", który dołączył do jednostki wraz ze swoimi ewakuowanymi z Częstochowy ludźmi. Patrz: Organizacja Toma – pośredniczył on w rozmowach z niemieckimi dowódcami wojskowymi i RSHA, posiadając dobre kontakty z Gestapo – od 1943 roku był agentem radomskiego Gestapo. Do takich rozmów doszło 28 stycznia w Bobolicach lub Ząbkowicach Śląskich, podczas którego strona niemiecka nieustannie kontaktowała się telefonicznie z Berlinem. W rezultacie udzielono Brygadzie zezwolenia na: dalszy marsz bocznymi szosami z kierunkiem ogólnym na Pragę czeską.