NIEZIEMSKI  WYMIAR  CZŁOWIECZEŃSTWA

 Artykuł  w "Tygodniku Krapkowickim" Nr 46/16 list. 2010 - "Wspomnienie o Ewie",
autorstwa p. Bogumiły Becker - Kalicińskiej, z pewnością zwrócił uwagę wielu czytelników na fascynującą postać Ewy von Tiele Winckler, której powiązania z rodzinną posiadłością w Mosznej powinny sprawić, że stanie się nam jeszcze  bliższa, już nie tylko jako znana i zamożna hrabianka, lecz przede wszystkim jako Matka Ewa.

( Nr 49 z dnia 07 grudnia 2010 r. tego samego tygodnika, zawiera już częściowo   uzupełnione informacje o Matce Ewie, lecz niestety, nie prezentuje całej  zaproponowanej treści,  uzupełnionej  bogatą dokumentacją fotograficzną, co tym razem, postaram się zaprezentować Państwu, poniżej  ... ).

 

      A trzeba przyznać, że warto tę postać poznać dokładniej, bo niezbyt często mamy okazjęw życiu spotkać tak wyjątkowy przykład  wzorowo i dogłębnie ukształtowanej  ludzkiej osobowości.

 


 Jest dzisiaj postacią niemal zapomnianą  a już z pewnością, niedocenianą. Tylko z pozoru sprawiała
wrażenie osoby prostej i niepozornej, gdy tymczasem  jak się okazuje w działaniu, potrafiła zadziwiać
szaloną dynamiką i pracowitością, będąc jednocześnie świetnie zorganizowaną i niezwykle odporną na przeciwności losu.  Prawie niewykonalne stają się próby opisu  jej niezwykle bogato uformowanego wnętrza, którego prawdziwie poetycka  forma zawiera delikatną, koronkowo ukształtowaną wrażliwość, która okazała się też niezbędną do odkrywania w życiu prawdziwych wartości :  dosłownie i wprost rozumianego, ludzkiego dobra oraz otaczającego nas piękna.
 Dobro najwyższe dostrzegała w każdym człowieku a szczególnie w tym ukrzyżowanym przez los, natomiast piękno, nie tylko pośród parkowej zieleni, ale nawet w otoczeniu mgieł i dymów swojego fabrycznego Śląska. Godna podziwu jest jej ewangeliczna prostota, dobroć i bezinteresowność, nastawiona wyłącznie na niesienie pomocy ludziom, będącym w jakiejkolwiek potrzebie ( nie tylko materialnej ). Bez fanfar, żadnych orkiestr, widzimy tylko ciche, spokojne, ale świetnie zorganizowane, metodyczne  i niezwykle
skuteczne działanie.


  We wspomnianym na wstępie artykule " Wspomnienie ..." zaskoczył mnie  Ks. Wolfgang Globisch, który
w swej wypowiedzi podkreślił, że gdyby Matka Ewa była katoliczką  już pewnie uznana byłaby za świętą. "
 Wydaje się, że zabrakło w tym miejscu bardzo istotnej informacji o tym, że Ewa von Tiele Winckler była katoliczką, chociaż urodziła się  (31.10. 1866 r.) w rodzinie wyznaniowo mieszanej.
Jej ojciec, Hubert, był luteraninem, natomiast matka, Waleska, katoliczką i zgodnie z wyznaniem matki
została ochrzczona w Kościele Rzymsko - Katolickim . Dopiero po śmierci matki, w 1882 roku, będąc jeszcze dzieckiem, zmienia wyznanie na ewangelickie i w 1884 roku zostaje konfirmowana w Berlinie.
Czyżby otrzymany wcześniej Sakrament Chrztu został unieważniony ? W  tym czasie złożyła również ślubowanie, że " całe swe życie poświęci służbie dla ludzi chorych, samotnych i potrzebujących opieki, zwłaszcza dla opuszczonych i porzuconych dzieci.

 

 

 

 

Ślubowanie zawarła w niezwykle wymownym wierszu :

    Ludu mojej Ojczyzny

    Ludu mojej Ojczyzny, wśród dymów i mgły
    Tobie chcę być wierna po kres moich dni.
    Oddaję ci me serce i całe swe życie,
    Me siły i moją miłość chcę ci dać całkowicie.

    Twoją chcę być zawsze, po kres moich dni,
    Ludu Ojczyzny mojej, wśród dymów i mgły!
    Ojcze Niebieski, Tyś słyszał me słowa,
    Wiesz, że wypełnić je jestem gotowa.

    Tyś dał mi pragnienie, daj też błogosławieństwo,
    By dzieło mojego życia odniosło zwycięstwo.
    Pozwól mi wiernie służyć po kres moich dni
    Ludowi mojej Ojczyzny, wśród dymów i mgły!

 

 Osobowość Ewy została z pewnością uformowana przez matkę - katoliczkę, gdyż  jej ojciec, jak sama wspomina, nie zajmował się specjalnie wychowaniem dzieci. Matkę traktuje w swoim życiu, jako postać  niezwykłą :
"Nigdy nie słyszeliśmy z jej ust słów twardych, oschłych albo osądzających kogoś, kto był nieobecny. Pozostała w naszych wspomnieniach jako coś najszlachetniejszego, najlepszego, jako ktoś, kto jest wzorem ludzkiego postępowania. Jej serdeczne nauki, czy ostrzeżenia, odżywały w naszej pamięci jak odległe echo wołające nas do domu, do powrotu...".
O ojcu (podobno wychowywał ją po spartańsku):
"Był człowiekiem ogromnej siły wewnętrznej i tego wszystkiego, co nosi cechy męskiej odwagi i hartu.
Pod pozorną nieraz szorstkością ukrywał serdeczne, czułe odruchy swej natury. Wychowywał nas w wielkiej skromności i prostocie. Nie wolno nam było uskarżać się na cokolwiek lub okazywać bojaźni.
To samo dotyczyło wszelkich odruchów słabości...". 

 

 

 

 

 

Z chronologii zdarzeń wynika, że Ewa, podejmując decyzję o swej nowej drodze życia,
 była ochrzczoną katoliczką, natomiast wyznanie ewangelickie przyjęła najprawdopodobniej, jako
najkorzystniejszą w danej chwili formę, sprzyjającą realizacji swoich życiowych panów, które z pewnością musiały być ściśle uzgodnione z ojcem - ewangelikiem,  zawsze darzonym przez nią
olbrzymim szacunkiem. Akceptacja jej planów przez ojca była warunkiem koniecznym dla uzyskania zaplecza finansowego, które było gwarancją powodzenia jej gigantycznego i dokładnie przemyślanego przedsięwzięcia.


 Już w 1892 roku ( mając zaledwie 22 lata),  Ewa von Tiele-Winckler otrzymuje od ks. Friedricha von
Bodelschwingha (1831-1910) z Bielefeld, zgodę na założenie i prowadzenie własnego diakonatu -
"Ostoi Pokoju". Od 1908 roku diakonat miechowicki prowadził to dzieło początkowo w Norwegii,
a później także w Polsce, Chinach, Egipcie, Gwatemali, Indiach, Syrii, na Wyspach Salomona.
Opiekę w domach dla dzieci zorganizowano według oryginalnego wzorca: podstawową grupę stanowiły "rodziny" składające się z 10-15 dzieci w różnym wieku, pod kierunkiem "matki", diakonisy.

 
 Ta koncepcja stała się w przyszłości jednym z elementów reformy systemu opieki wychowawczej.
Np. obecnie funkcjonujące "rodzinne domy dziecka" korzystają z tych samych, dawno sprawdzonych
wzorów.  We wspomnieniach o Matce Ewie podkreślany jest fakt, że nauczyła się również języka polskiego, by móc swobodnie rozmawiać z rdzennymi mieszkańcami Górnego Śląska.

 

 

 

 

 Minęło już ponad sześć lat, gdy próbowałem zainteresować postacią Matki Ewy
Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, proponując przekazanie ksiażki "SISTER EVA
OF FRIEDENSHORT" Hodder & Stoughton Publishers,London 1934.
Pomimo braku odzewu, nadal jestem przekonany, że ta wyjątkowa postać i jej  dokonania w pełni zasługują  nie tylko na najpoważniejsze opracowania naukowe, ale również na najwyższe honory, chociaż, akurat one, były zawsze dla Matki Ewy jak najmniej istotne, ponieważ nie dla nich wybrała swą trudną i wymagającą poświęceń drogę życia.

 
 Mamy również zupełnie  wspołczesne przykłady nastolatek posiadajacych  nie mniej
bogatych i wpływowych rodziców -  ciekaw jestem,  jak trwałą posiadają wartość akurat ich "dzieła"
w zestawieniu z  działalnością Matki Ewy oraz  jak długo pozostaną  w ludzkiej pamięci, nawet jeśli
tak natrętnie "bombarduje" nas nimi  w informacjach kolorowa prasa. Tak więc tym bardziej dzisiaj, również i z tego powodu, wzorcowa postać Matki Ewy, jako młodej, utalentowanej ( ... z głową w chmurach i jednocześnie twardo stąpającej po ziemi ) dziewczynie sukcesu, powinna być jak najszerzej popularyzowana, bo jak się okazuje,również  i dla nas, ludzi wyjątkowo współczesnych, może okazać się bezcennym wzorem.


 Matka Ewa była, szczególnie na Śląsku, niezwykle ważną prekursorką nowocześnie zorganizowanego
systemu pomocy społecznej, który współcześnie  można swobodnie przyrównać do działalnościi
błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty. W oparciu o to samo źródło wiary, nawet przynależąc do dwóch,
różnych kościołów, potwierdziła całym swym życiem zbieżność wielu ich elementarnych form działania
oraz celów. Mówi się dziś tak

wiele o ekumenizmie - w moim przkonaniu postać Matki Ewy oraz jej życiowe dzieła, najdokładniej i niezwykle czytelnie (obrazowo) to pojęcie definiują, nakreślając precyzyjnie nie tylko jego religijny, ale również społeczny, a przede wszystkim, jego ludzki wymiar.

    


   Załączam wyrazy szczególnego uznania dla wszystkich osób, które dzisiaj tę szlachetną postać,
publicznie, z należnym szacunkiem, i niemałym trudem przywołują z mroków historii.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na koniec jeszcze jeden z wierszy Matki Ewy :

    Czego ci życzyć w dniu urodzin?
    Pokoju głębi wśród ucisków świata
    i cichej siły, w dzień próby odpornej.
    Miłości, co pochyla się nad nędzą brata,
    Pokory, przed Bogiem ukorzyć się zdolnej.
    Radości, co potrafi i wśród smutków chmury
    Przebijać się zwycięsko jak promienie słońca.
    Odwagi, której nie zmogą nawet trudów góry,
    Gotowej do ofiary, nawet krwi gorącej.
    Cierpliwości niezłomnej i niewyczerpanej,
    Co znosi słabości bliźnich, a nawet ich winy.
    Wiary, co jak orzeł wzbija się skrzydłami,
    Docierając do nieba, i sprawia, że czyny,
    Co są niemożliwe, będą możliwymi!




[ wykorzystano w tekście informacje, fragmenty poezji z czasopisma "Ewnagelik"1/2003 ]

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Grób Matki Ewy, dzisiaj.

Na grobie Matki Ewy znajduje   się tylko prosty napis:

Ancilla Domini 

( Służebnica Pańska ).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Dwie siostry ...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 W drodze ...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Siostry z dziećmi na wycieczce w górach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Często spotykane, niezwykle wymowne, ujęcie  portretowe Matki EWY.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Pałac w Miechowicach - siedziba rodziny von Tiele Winckler'ów, przed nabyciem posiadłości w Mosznej.

 

 

 

 

 

 

 

 "Jest ważne":

Nie o to chodzi, aby być szczęśliwym,
lecz by uszczęśliwiać innych.
Nie o to chodzi, by być kochanym,
lecz by kochać i być dla innych błogosławieństwem.
Nie o to chodzi, by samemu używać,
lecz by udzielać innym.
Nie o to chodzi, by się w życiu przebijać,
lecz by zapierać się siebie.
Nie o to chodzi, by życie zdobyć,
lecz by je utracić.
Nie o to chodzi, by szukać własnego zadowolenia,
lecz by znajdować swoje zadowolenie w zadowalaniu innych.
Nie o to chodzi, by Bóg czynił naszą wolę,
lecz byśmy Jego wolę czynili.
Nie o to chodzi, byśmy długo żyli,
lecz o to, by życie nasze posiadało właściwą treść.
Nie o to chodzi, co ludzie o nas myślą i mówią,
lecz o to, czym jesteśmy przed Bogiem.
Nie o to chodzi, co czynimy,
lecz o to, jak i dlaczego czynimy.

Dopisek 08.03.2011r.

W księgach metrykalnych Parafii Krzyża Świętego w Bytomiu - Miechowicach istnieje zapis, z dnia 29.11.1866 r., pod pozycją 292,  potwierdzający  udzielenie Sakramentu Chrztu Świętego dziecku o imionach :

Waleska, Anna, Katarzyna, Adelajda, Maria, Elżbieta, Ewa v. Tiele - Winckler, urodzona : 31.10.1866r. w Miechowicach.

Rodzice dziecka :

ojciec - Hubert von Tiele Winckler ( posiadacz dóbr rycerskich ),

matka : Waleska von Winckler.

Chrztu udzielił proboszcz z Raciborza, kanonik dr Heide. ( przyjaciel rodziny Wincklerów, który również w 1864 roku poświęcił Kościół Krzyża Świętego w Miechowicach).

Rodzice chrzestni :

1. Friedrich Grundmann   ( przyjaciel rodziny, zarządca dóbr - dawny plenipotent Franciszka Wincklera ).

2. Eduard Dittrich.

3. Baumgardt (pułkownik z Gliwic)

4. Waldemar Tiele.

5. Hrabina Anna Wrangel.

6. Ulrike z d. Hippel ( nazwisko nieczytelne ).

Informacje przekazał archiwista Kurii Diecezjalnej w Gliwicach p. Józef Bonczol, na podstawie filmowych fiszek archiwalnych ( M.F. 46/73 ).