Już w 2009 roku ukazał się artykuł w Tygodniku Krapkowickim -  Numer 30, z dnia 28.07.2009,      autorstwa p.  Łukasza Przybylaka (SGGW w Warszawie) w którym dosyć obrazowo zaprezentował niezwykłą wartość naszych rodzimych, materialnych zasobów

 historycznych, podkreślając fatalne  błędy,  popełniane  zarówno w planach jak i możliwych już do oceny realizacjach, których celem miała być zarówno  ich renowacja i adaptacja, jak również możliwość wykorzystania w rozwoju lokalnej turystyki. Artykuł nabrał  charakteru otwartego i dobrze uzasadnionego ostrzeżenia,  przed podejmowaniem jakichkolwiek nieprzemyślanych działań, które zadają gwałt, doskonale rozplanowanej i naturalnie ukształtowanej, przestrzeni krajobrazowej parku w Mosznej. Podobnie i  hrabia, u podstawy ogrodowego tarasu, zawarł własną myśl w baśniowej kompozycji rzeźbiarskiej o niemal identycznym przesłaniu : niezadawania gwałtu naturze i zdecydowanej ochronie jej piękna ze wskazaniem konsekwencji na które naraża się każdy gwałtownik :  zemście leśnych nimf -  dobrych duchów, na diable (... kastracja ! ) za gwałt, którego dopuścił się na jednej z nich... . Przedruk całego artykułu, za zgodą autora, w dalszej części tekstu ...

 

Łukasz Przybylak
Wydział Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu
SGGW
 
ZABYTKI SZANSĄ DLA REGIONU  
 NIEPEWNA PRZYSZŁOŚĆ ZAŁOŻENIA REZYDENCJONALNEGO W MOSZNEJ
 
  Na wschód od podnóży Góry Świętej Anny, miejsca tak ważnego w historii Śląska, widoczne
są wieże pałacu w Dąbrówce Górnej, Kamieniu Śląskim, Żyrowej i Mosznej. To one między innymi
stanowią  historię  regionu  oraz  wyznaczają  granice  powiatu  Krapkowickiego,  którego  zabytki
zasługują  na  szczególne  miejsce  w  opolskim  almanachu  obiektów  historycznych.  Mimo  tak
wielkiego bogactwa kulturowego jakim są liczne ślady „przeszłości” spotykane na terenie powiatu,
władze gminne wydają się być nieczułe na ich los oraz piękno i krótkowzroczne co do szansy jakie
mogą one dać gminom. Zdarza się natomiast, że to właśnie prywatni inwestorzy zauroczeni pięknem historycznych rezydencji  postanawiają  przywrócić  im  utracone  w  wyniku  zaniedbań  wartości.     Taka  historia spotkała  znany  mieszkańcom  wsi  Dobra  pałac,  dla  którego  rozbłysło  światło  nadziei   na
podniesienie  go  z  ruin.  Będąca  niegdyś  siedzibą  rodu  von  Seherr-Thoss  rezydencja ma  stać  się
atrakcją  turystyczną  i  hotelem  o  wysokim  standardzie  usług  przy  jednoczesnym  zachowaniu
wartości zabytkowych. Masywny pałac w Kujawach także czeka na inwestora, który przywróci mu
blask  z  czasów  gdy  należał  do  rodziny  von  Tiele-Winckler.  Rodzina  ta  odegrała  istotną  rolę  w
rozwoju  nie  tylko  dzisiejszego  powiatu  ale  także  całego  Górnego  Śląska.  Byli  oni  właścicielami
jeszcze innego, okazalszego obiektu.  Wielu  z  mieszkańców  gmin  krapkowickich  pokonuje
codziennie trasę Krapkowice-Prudnik przejeżdżając tuż obok bram rozległego założenia pałacowo-

parkowego  w Mosznej.   Próżno  by  szukać  na  terenie  Opolszczyzny  osoby  która  nie  kojarzyłaby strzelistych wież tego wyjątkowego pałacu. Obiekt, który niemal cudem uniknął zrównania z ziemią przez wojska  radzieckie w  1945  roku,    dzisiaj  podobnie  jak  sąsiedni  pałac w Dobrej,  stoi    przed obliczem  zmian.  Pytanie  tylko  czy  na  lepsze?  Tuż  po wojnie  teren  założenia  rezydencjonalnego rozparcelowany  został  pomiędzy  trzech  użytkowników,  przy  czym  każdy  z  nich  dba  o  własne interesy.  Interesy  te  jednak  nie  biegną  jednym  torem,  a  to  rodzi  konflikty,  nieporozumienia  a ostatecznie prowadzi do podejmowania działań mających na celu poprawę sytuacji jednej ze stron.
A    nie  jest  to  jednoznaczne  z  troską  o  dobro  zabytku!  Przykładem  takich  działań  może  być
odłączenie  części  folwarcznej  administrowanej  przez  Państwową  Stadninę  Koni  wraz  z  aleją
kasztanowcową  (Aesculus  hippocastanum),  co  nastąpiło  w  latach  70-tych  ubiegłego  wieku  z
inicjatywy  ówczesnych  użytkowników  pałacu.  Zabieg  ten  przeprowadzono  przy  użyciu
nieestetycznego  ogrodzenia,  uniemożliwiającego  pełen  odczyt  historycznego  układu przestrzennego. 

 

 Innym  działaniem  mającym  na  celu  usprawnienie  turystycznej  funkcji Moszeńskiego pałacu,  jest budowa nowej siedziby dla Centrum Terapii Nerwic  , które to obecnie zajmuje jedno z pałacowych skrzydeł. Sprzeczność interesów jest tu oczywista,  bowiem obiekt nie może  świadczyć  pełnego  wachlarza  usług  hotelarskich  w  bezpośrednim  sąsiedztwie  placówki służby  zdrowia.       Kontrowersję  wzbudza  jednak  charakter  i  lokalizacja  nowego  budynku  CTN.

 

 

 

 Aktualny projekt budowy nowej siedziby Centrum Terapii Nerwic w zabytkowym parku.

 

 

Zgodnie  z  wizją  architektów  i  władz  miałby  on  zająć  teren  po  dawnych  stawach  rybnych
(zasypanych ziemią z pogłębiania stawu Kalusznik – niem; Kalutschnik) znajdujących się na terenie
zabytkowego  parku.  Nowy  budynek  znalazłby  się  w  bezpośrednim  sąsiedztwie  budynku pałacowego  a  swoją  kubaturą  byłby  do  niego  zbliżony.  Reprezentujący  styl  modernistyczny, hołubiący  szkło  i  stal  kłóci  się  z  pełną  fantazji,  masywną  bryłą  niegdysiejszego  domu  Tiele-Wincklerów.

 

 

[ Poprzedni niezrealizowany projekt  ośrodka w Mosznej,  jeszcze z lat 70. ubiegłego wieku był zaplanowany naprzeciw byłego folwarku i obecnej stacji benzynowej, nie kolidując z parkiem ].

  Z  nowym  budynkiem  powiązany  ma  być  także  potężny  układ  alejowy  oraz  plac
parkingowy na 250 miejsc, a to wszystko w sąsiedztwie 300 letnich dębów szypułkowych (Quercus
robur), ponad 100 letnich rododendronów (Rhododendron catawbiense, Rhododendron flava) oraz
XVIII wiecznych kanałów parkowych. Z drugiej jednak strony, choć ten istotny kompozycyjnie teren
jest  aktualnie  porośnięty  samosiewami  to można  odnieść  wrażenie  że  nowy  budynek  jest  tam
umieszczony na zasadzie „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”, które to przysłowie zdawało się
być mottem dla zespołu decyzyjnego. Niestety jednak jest „..żal”, żal patrzeć iż wszystko dzieje się
za przyzwoleniem konserwatora zabytków.    

 

 

Każdy  zabytek wymaga  odpowiedniej  opieki.  Pałac w Mosznej nazywany  niejednokrotnie "perłą  Opolszczyzny”  zasługuje  na  traktowanie  godne  drogocennego  klejnotu. Właściwa  opieka nad zabytkiem się opłaca gdyż w zamian daje on ogromne możliwości. W Mosznej ich źródłem jest nie  tylko  wyjątkowy  budynek  pałacowy  czy  park  ale  także  XIX  wieczna  linia  kolejowa  mogąca stanowić nie lada atrakcję.   Inspiracji w prawidłowym sposobie administrowania obiektem warto
szukać  w  innych  zespołach  rezydencjonalnych. 

 

 Moszna od strony południowej - wieże pałacowe idealnie "wtopione" w krajobraz.

                                                                                      

Zabytkowe  założenie  pałacowo-parkowe  w Mużakowie  (na  granicy  Polsko-Niemieckiej), może  być  dla Mosznej wzorem w wykorzystywaniu
turystycznych możliwości  zabytkowych  parków.  Na  jego  terenie  również ma  siedzibę  placówka charakterem miejsca a na swoje potrzeby zaadaptowała pałacowe oficyny. Mużakowska linia kolei
wąskotorowej,  pochodząca  z  początku  XIX  wieku,  funkcjonuje  obecnie  jako  nietypowy  środek
transportu  dla  rzeszy  turystów  chcących  zobaczyć  rozległy  park  w  stylu  krajobrazowym.  Linia
kolejowa  tego  typu,  mogąca  przynosić  dzisiaj  gminie  znaczne  dochody  a  niegdyś
współfinansowana  przez  Tiele-Wincklerów,  przebiega  dosłownie  u  progu  bram  Moszeńskiego
parku.  Zabytek,  którym  jest  zarówno pałac, oraz  rozległy park wymagają przeprowadzenia dużej
ilości  wnikliwych  i  szczegółowych  analiz  w  wyniku  których  można  podjąć  przemyślane  decyzje
związane z nowymi inwestycjami.            
  Konsekwencje  nieprzemyślanych  działań  są  nieodwracalne,  a  w  odległej  perspektywie
mogą  stać  się  zgubne. W   Mosznej widoczne  to  jest w  przypadku  oranżerii  pałacowej,  która w
końcu  ubiegłego  roku  poddana  została  pracom  modernizacyjnym.  Wprowadzone  zmiany
spowodowały  degradację  tego  historycznego  obiektu  a  oranżeria  przypomina  obecnie  te  często
spotykane przy podmiejskich willach.              
  Na obiekty zabytkowe warto  jest  spojrzeć przez pryzmat możliwości  jakie w nich drzemią
gdyż  to  one  są  najbardziej  wydajnym  motorem  w  działaniu  turystyczno-rekreacyjnej  machiny zdolnej wyciągnąć region z niekorzystnej sytuacji gospodarczej. Tutaj także warto skierować wzrok
na  inne  kraje  Europy  gdzie  wiele  regionów  utrzymuje  swoich  mieszkańców  z  dochodów
uzyskanych na bazie atrakcji turystycznych, będących niczym innym jak zabytkowymi pałacami czy
zamkami.  Jednak by  zabytek  zaczął prawidłowo pełnić  swoją  turystyczną  funkcję,  jego potencjał
powinien być w pełni rozpoznany i doceniony. Prawda jest taka że nie doceniając tego co mamy i
nie dbając o to, niczego nie osiągniemy.            
  Szkoda  byłoby  gdyby  jedną  nieprzemyślaną  decyzją wpłynąć  destrukcyjnie  na  tak  cenną
substancję  zabytkową  stanowiącą  monumentalne  dzieło  XIX  wiecznej  myśli  architektonicznej  i
ogrodniczej uniemożliwiając przyszłym pokoleniom podziwianie jej wielkości.