Bieg myśliwski świętego Huberta w MOSZNEJ.

W niedzielę, 30. października 2011 roku, w klimacie złotej, polskiej  jesieni, przy wspaniałej słonecznej,  pogodzie , mogliśmy być świadkami wyjątkowo barwnej imprezy jeździeckiej, historycznie sięgającej do najgłębszej tradycji konnych polowań na zwierzynę.

Wyjątkowego kolorytu nabrała już wstępna rozgrzewka przed biegiem oraz otwarcie imprezy, które odbyły się przed samym pałacem, na tle barokowego wystroju jego centralnej, reprezentacyjnej elewacji.

Ogromnie żal, że przeuroczą, otoczoną starodrzewiem część pałacowego podwórza, z rozległym gazonem, oddzielono kiedyś od pałacu, prostackim "socrealistycznym" ogrodzeniem ... .

Jednakże istotą spotkania nie była okazja do krytyki defektów jego scenografii, ale autentyczny podziw, który potrafili  wzbudzić u widzów jeźdźcy oraz  lśniące w słońcu wierzchowce. Warto przy okazji sięgnąć do źródeł tej tradycji, która jest w Polsce nadal  pieczołowicie oraz żywo pielęgnowana ... 

 

Bieg myśliwski świętego Huberta. Tradycja i obyczaje

Polowania konne należą do naszych rodzimych tradycji. Była to ulubiona rozrywka ziemian.Odbywały się bardzo często, brało w nich udział po kilkunastu myśliwych.

 

W Polsce polowano przeważnie przy pomocy sokołów lub chartów, a  koń służył raczej do szybkiego dojechania do miejsca, w którym spadł sokół ze zdobyczą, dla obserwacji gonu chartów lub dla odpędzenia zajęcy od lasu, w którym zwykle charty gubiły je. Na Zachodzie do polowań konnych z nagonką używano psów wolniejszych, niż charty, w Anglii polowano głównie na lisa.

Polowania były formą wzajemnej integracji, która dawała okazję nie tylko do wykazywania się sprawnością fizyczną ale i do tworzenia własnych kręgów towarzysko-majątkowych.

 

Miały też aspekt gospodarczy, bowiem ściśle wiązały się z gospodarką leśną i planowym odstrzałem zwierzyny. Z czasem aspekt gospodarczy stopniowo tracił na znaczeniu, zyskiwał zaś aspekt sportowo-rekreacyjny.

Polowania konne stanowiły świetną szkołę tak w stosunku do konia jak i do jeźdźca, wymagały bowiem od konia wytrzymałości, zręczności w terenie a niekiedy znacznej szybkości, od jeźdźca natomiast szybkiej orientacji, odwagi i silnej woli, by przezwyciężyć zmęczenie fizyczne.

Do dziś polowania par force odbywają się w Anglii, gdzie poluje się na lisa. Polegają one przede wszystkim na wytropieniu zwierzyny, na jej osaczeniu, zaatakowaniu i ściganiu do chwili, aż zwierzę, wyczerpane zupełnie, ulegnie pościgowi i padnie bezwładnie. Doprowadzenie zwierzęcia do kresu jego sił nie jest rzeczą łatwą. Ten rodzaj polowania stanowi prawdziwą sztukę.

Od rzeczywistego polowania trzeba odróżnić „bieg myśliwski”, który jest raczej popisem zręczności. Kiedy gonioną zwierzynę zastępuje się jeźdźcem z przypiętą do lewego ramienia lisią kitą, emocji jest dużo mniej.

 

Ten rodzaj polowania zupełnie pozbawiony jest bowiem najbardziej emocjonującej pierwszej części, to jest wytropienia i osaczenia zwierza. Bieg za lisem rozpoczyna się właśnie dopiero w ostatniej fazie prawdziwego polowania, to jest w chwili, gdy zrozpaczone zwierzę traci głowę i rzuca się do ucieczki.

Takie polowanie jest całkowicie symboliczne, bez udziału psów. Jest ono jedynie kontynuowaniem tradycji myśliwskich par force i rodzajem sportu konnego, który zwykliśmy określać mianem „biegu myśliwskiego świętego Huberta”.

 

Tradycje te są pielęgnowane przez „świat jeździecki” z zachowaniem zwyczajów rzeczywistego polowania.

„Bieg myśliwski świętego Huberta” („Hubertus”), to przede  wszystkim święto. Na wspólne polowanie zjeżdżają się goście z sąsiadujących ośrodków jeździeckich. Przywożą ze sobą dobre i piękne konie, witają się z mastrem, czyli kierownikiem polowania, oraz z członkami Klubu.

 

W tym dniu szczególną uwagę zwraca się na własną i konia toaletę. Wszystkie części rzędu końskiego powinny być starannie wyczyszczone i wypolerowane a sam koń musi być szczególnie zadbany. Na polowaniach konnych obowiązuje specjalny strój myśliwski.

 

Wraz ze zmianą mody ulega on modyfikacjom, jednak tylko w szczegółach. Niezmiennie panowie noszą jaskrawo czerwone fraki, białe spodnie, czarne buty z cholewami i wyłogami skórzanymi koloru naturalnego, rękawiczki irchowe oraz toczek.

Przyjął się także zwyczaj ubierania fraka w barwach klubowych, jaki obowiązuje na zawodach, oraz tak zwany strój dżentelmeński: marynarka w pepitkę, bryczesy, czarne buty jeździeckie, biała koszula i ciemny krawat.

 

Panie obowiązywała kiedyś bezwzględnie czarna amazonka, cylinder lub melonik, obojętne czy jechały po damsku czy po męsku, a to dlatego, by wyraźnie odróżniały się już z daleka od gentelmanów, którzy w razie jakiegokolwiek wypadku, obowiązani byli natychmiast zatrzymać się i przyjść paniom z pomocą.

 

Dzisiaj panie jeżdżące po męsku noszą takie same stroje, jak panowie. Stosowanie czerwonego fraka i czarnej amazonki w czasie polowań było logicznie uzasadnione - miało ułatwić szybkie odnalezienie jeźdźców w terenie na tle zielonej trawy.

Aby dobrze polować, trzeba zrozumieć istotę polowania oraz zapoznać się z głównymi jego fazami. W pierwszej części polowania, zanim lis rzuci się zdecydowanie do ucieczki, myśliwi pilnie powinni stosować się do zaleceń mastra, który, jadąc na czele, nadaje kierunek polowania i pilnuje, aby jeźdźcy nie rozjeżdżali się.

 

Nie można go nigdy wyprzedzać ani najeżdżać na ogon. Porządku na końcu zastępu myśliwych pilnuje kontrmaster, który w razie potrzeby zawsze gotów jest przejąć prowadzenie polowania.

Z chwilą, gdy lis zdecydowanie ruszy w pole i biorąc wyraźny kierunek przesadzi pierwszą przeszkodę, master głośnym okrzykiem „hola lisa” daje sygnał do rozpoczęcia polowania. Okrzykowi towarzyszy sygnał trąbki myśliwskiej.

W czasie gonitwy należy przestrzegać pewnych form towarzysko-sportowych i zasad umożliwiających harmonijną i bezpieczną jazdę:

  • należy stale utrzymywać pewną odległość od swego sąsiada z boku lub z tyłu
  • nie wolno zajeżdżać drogi
  • nie wolno skakać ukośnie
  • nie wolno skupiać się na przeszkodach; w razie gdy wąskość przeszkody  lub wąskość przejścia nie pozwala na równoczesny skok kilku jeźdźców, pierwszeństwo należy się zawsze temu, który znajduje się na wprost tego miejsca.

Pamiętać należy także o widzach, którymi są miłośnicy sportu jeździeckiego, rodzina i przyjaciele. Goście przybyli na gonitwę, aby podziwiać popis zręczności jeźdźców i koni  Powinno się im zapewnić pełne bogatych wrażeń ale i bezpieczne widowisko przebiegające w dobrej atmosferze.

Bieg odbywa się w starannie wybranym terenie, na przeszkodach z góry upatrzonych i dobrze przygotowanych. Zdarza się, że lis traci siły i nie mogąc już dłużej uciekać chroni się w lisią norę i tam przyczaja. Myśliwi muszą uważnie kryjówkę obserwować aby rzucić się do nowego pościgu, gdy tylko lis ją opuści.

Schwytanie lisa, czyli zerwanie lisiej kity z ramienia jeźdźca,  kończy polowanie. Zwycięzca podnosi ją do góry i wszystkim pokazuje. Po obwieszczeniu zwycięstwa fanfarami następuje udekorowanie koni i runda honorowa, następnie wesoły powrót na zasłużony odpoczynek. Zmęczone biegiem konie przejmują luzacy. Ich zadaniem jest szczególne teraz zadbanie o nie.

Wieczorem, zgodnie z tradycją myśliwską, na zakończenie polowania odbywa się uroczyste przyjęcie. Na stołach króluje tradycyjny bigos, wędliny, barszcz w filiżankach i różne mocne trunki.

W czasie uczty i tańców wspomina się polowanie i wymienia wrażenia. Potem czeka się cały rok do następnego polowania.

... chwila przeznaczona na podziwianie pałacowej architektury ?

 

Bibliografia

  1. Mieczysław B. Markowski, Obywatele ziemscy w województwie kieleckim 1918-1939, Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 1993.
  2. Tadeusz Machalski,  Polowanie konne, ‘Przegląd Kawaleryjski’, 1937/8.
  3. Jerzy Starża Majewski, Sfora gończych, ‘Przegląd Kawaleryjski’, 1937/11.

 

Lidia Twardowska-Gajda

... w stadninie można spotkać nie tylko konie ...

( Pani Lidia Twardowska - Gajda  z LKJ "OSTROGA" w Opolu, wyraziła zgodę na zamieszczenie tego  tekstu, stąd serdeczne podziękowania ze strony jej administratora )