Nazbyt ostre ( zuchwałe ) cięcia pielęgnacyjne, przy amatorskiej próbie zreformowania kształtu koron, stanowią dla wiekowych drzew w alei Lipowej, zabieg kompletnie pozbawiony sensu, a jego jedynym ( ... i raczej niepożądanym ) skutkiem , może być tylko gwałtowne przyspieszenie procesu ich obumierania. Zaskoczenie jest szokujące, ponieważ w zależności od wieku drzew oraz funkcji, którą pełnią w zadrzewieniach, wymagają jednak zupełnie odrębnego i odmiennego traktowania.
Aleja była już wiele lat temu poddawana precyzyjnym zabiegom pielęgnacyjnym, których celem było zachowanie jej stanu pierwotnego oraz leczenie i pielęgnacja drzew chorych. Cięcia ograniczano wtedy do niezbędnego minimum ( usuwanie obumarłych gałęzi, pni i konarów ).
Obecnie, podjęto próbę zastosowania w praktyce określenia " zjeść aleję i mieć aleję", co już z samego założenia jest ze sobą sprzeczne. Wydaje się, że mamy tutaj do czynienia z paradoksem podejmowania działań, które nigdy nie doprowadzą do osiągnięcia zdefiniowanego w założeniach celu, któremu powinny one służyć.
Cięcie pni na wysokości ponad 10 m, w gołej strefie poniżej korony ( bez ugałęzienia ), z góry skazuje każdą, dojrzałą lipę na powolne obumieranie i śmierć. Rozległe rany po cięciach już nigdy się nie zasklepią, a ponieważ nie są niczym zabezpieczane, więc zostały błyskawiczna zainfekowane zarodnikami grzybów, wywołujących zgniliznę, a w konsekwencji zamieranie tkanek ( począwszy od partii wierzchołkowych, które dotychczas były najzdrowsze, dysponując funkcjonalną, rozległą koroną, dającą efektywne, fotosyntetyczne życie ).
Wycięto wiele drzew zupełnie zdrowych ( m. in. graby, wiązy, wejmutka ), które malowniczo ubogacały estetykę alei Lipowej. Dopiero dzięki nim nabierała ona dojrzałego i dostojnego, historycznego charakteru. Aleja otoczona jest wysokim drzewostanem, więc napór wiatrów na korony drzew jest bardzo ograniczony, a tym samym, zagrożenie wywrotami jest tutaj niewielkie, w przeciwieństwie do otaczającego aleję, zaniedbanego starodrzewia. Radykalne cięcie lipowych koron ( redukcja aparatu asymilacyjnego ) jest w tej sytuacji kompletnie pozbawione sensu.
Pnie starych lip ze swej natury bywają dziuplaste, przy czym, niezwykle żywotna i produktywna zawsze pozostaje zewnętrzna warstwa miazgi, która potrafi swobodnie wytworzyć więcej przyrostu masy drewna na zewnątrz, niż grzyby zdążą rozłożyć jej od środka.
Fot. google plus. Bambusowe źdźbła
To właśnie dzięki temu, stare pnie nabierają cech mocnego i elastycznego, choć pustego w środku "bambusowego źdźbła" ( wzmocnionego łykiem ) o wyjątkowej wytrzymałości na złamanie. Po przycięciu ( a właściwie : ścięciu ) koron, możliwości przyrostu drewna na grubość zostały bardzo ograniczone, natomiast apetyt grzybów, wywołujących próchnicę od wewnątrz, pozostanie cały czas niezmieniony, lub zdecydowanie wzrośnie. W efekcie, ścianki pni stawać się będą coraz cieńsze, a po przekroczeniu pewnej wartości krytycznej, drzewa runą.
Przykład zdrowego, lipowego pnia o "bambusowej" strukturze. Na pierwszym planie gałęzie i fragmenty ściętego pnia w pełni zdrowej ( z naturalnego samosiewu ) sosny wejmutki.
Lipa przemielona z jemiołą, przygotowana do "porcjowania na ... herbatkę"... ?
Prace przy "remoncie" parku, powinny się rozpocząć od oczyszczenia kanałów, rowów oraz naprawy urządzeń hydrotechnicznych i mostków, gdy tymczasem lipy mogłyby sobie jeszcze przez wiele lat spokojnie żyć, przy znacznie mniejszych nakładach ponoszonych na ich "paliatywną" pielęgnację. Przedsięwzięciem bazowym jest tutaj opracowanie projektu ( swoistego "operatu wodnego" ), który scalałby zarządzanie całym, skomplikowanym hydroukładem, zasilającym w wodę kanały parkowe, włączając w to zbiorniki i cieki wodne, będące dziś w dyspozycji Opolskiego Marszałka, Stadniny Koni, Nadleśnictwa Prószków, czy osób prywatnych. Za czasów hrabiego, układ funkcjonował doskonale, gwarantując nawet dwustronne zasilanie kanałów, co w pełni gwarantowało utrzymanie stałego poziomu wody, nawet podczas największych suszy. Gdyby ten system funkcjonował dzisiaj, kanały parkowe nigdy nie zostałyby pozbawione wody, co, niestety, zdarza się ostatnio nazbyt często.
Widoczne tutaj otwarte rany, po przyciętych konarach, niczym nie zostaną zabezpieczone, co w czasach hrabiowskich było nie do pomyślenia ( rany, nawet po najmniejszych cięciach, zacierano wtedy gliną i węglem drzewnym ).
Slajdy ( zestaw 7. zdjęć ).
Sprawność ... "alpejska".
Jeźdźcy i konie w parkowym plenerze zawsze doskonale komponują się z otoczeniem.
Zabłąkany kuracjusz z CTN ( New Alcatraz ).
Na aleję Lipową aż strach spojrzeć.
Romantyczność ... ( ? )
Sosna wejmutka - "Soliter".
Staw Kalusznik.
Pałac z "modernistyczną" oranżerią wygląda dziś jak "dziadek z nową, lecz źle dopasowaną, sztuczną szczęką".